Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 1568.82 km (w terenie 37.00 km; 2.36%) |
Czas w ruchu: | 110:52 |
Średnia prędkość: | 14.15 km/h |
Suma podjazdów: | 7950 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 49.03 km i 3h 27m |
Więcej statystyk |
Sobota, 11 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 8
Etap 8:
Neblusji-Donji Lapac-Gorni Lapac-Gracac-Muskovci.
Przejazd przez góry Dynarskie, najbardziej odludne obszary w Chorwacji przez kóre przejeżdżaliśmy, zostało jeszcze trochę śladów z wojny: opuszczone domy (zapewne przez serbów) totalna ruina, szczególnie przygnębiająco wyglądało w miastach (Dolny Lapac, Gracac), armaty też było widać pozostawione przy drodze.
Ale widoki przednie i mój najpiękniejszy w życiu zjazd, około 13, z jednej strony góry a z drugiej doliny.
poniżej kilka fotek.








Trasa:
Neblusji-Donji Lapac-Gorni Lapac-Gracac-Muskovci.
Przejazd przez góry Dynarskie, najbardziej odludne obszary w Chorwacji przez kóre przejeżdżaliśmy, zostało jeszcze trochę śladów z wojny: opuszczone domy (zapewne przez serbów) totalna ruina, szczególnie przygnębiająco wyglądało w miastach (Dolny Lapac, Gracac), armaty też było widać pozostawione przy drodze.
Ale widoki przednie i mój najpiękniejszy w życiu zjazd, około 13, z jednej strony góry a z drugiej doliny.
poniżej kilka fotek.








Trasa:
- DST 74.00km
- Teren 8.00km
- Czas 05:56
- VAVG 12.47km/h
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 7
Dzień 7 wyjazdu wakacyjnego. przejazd przez Bośnię
Będzie okazja do zaliczenia następnego państwa.
Przed samą granicą pustki, pola a raczej ugory, w oddali góry ->piękne widoki

Góry Dynarskie.
Po przekroczeniu granicy krajobraz się zmienia, góry są nadal, ale tereny już zamieszkane.

Zatrzymujemy się na śniadanie w pierwszej napotkanej kawiarni. Można płacić kunami a ceną dużo niższe niż w Chorwacji, porównywalne do Polski.
W supermarkecie robimy zapasy.

"Stonehange" przed Bihaciem.
Przerwa obiadowa w Bihaciu, najważniejsze to było wymienić oponę, bo już była tak poprzecierana na bokach, koło nieźle biło, że się bałem że zostanę gdzieś w górach. Sklepu rowerowego nie znalazłem (nie było tam gdzie miał być), ale wszedłem na targ: była, od razu razu wymieniłem, ciężar spadł z pleców, można się było zabrać za zwiedzanie. W sumie okazało się że ciekawe jest tylko stare miasto.

Wieża tyle zostało z kościoła.

Meczet, ze śladami po kulach.

Wnętrze meczetu.
Po przerwie obiadowej wracamy do Chorwacji, trzeba powiedzieć że ten krótki pobyt w Bośni bardzo mi się podobał, no cóż jedziemy dalejtrzeba wspinać się pod górę 300m jakżeby inaczej.
URL=www.fotosik.pl]
[/URL]
Park narodowy nad rzeką Una
Robi się znowu pusto, jedzie się jedzie cały czas pod górę mija posterunek Bośniacki, jedziemy dalej długi czas nie ma chorwackiego, czyżby nie pilnowali granicy, po jakimś czasie w końcu jest

Ziemia niczyja pomiędzy Bośnią i Chorwacja.
Nocleg mamy w śliwkowym sadzie.
Trasa:
Będzie okazja do zaliczenia następnego państwa.
Przed samą granicą pustki, pola a raczej ugory, w oddali góry ->piękne widoki

Góry Dynarskie.
Po przekroczeniu granicy krajobraz się zmienia, góry są nadal, ale tereny już zamieszkane.

Zatrzymujemy się na śniadanie w pierwszej napotkanej kawiarni. Można płacić kunami a ceną dużo niższe niż w Chorwacji, porównywalne do Polski.
W supermarkecie robimy zapasy.

"Stonehange" przed Bihaciem.
Przerwa obiadowa w Bihaciu, najważniejsze to było wymienić oponę, bo już była tak poprzecierana na bokach, koło nieźle biło, że się bałem że zostanę gdzieś w górach. Sklepu rowerowego nie znalazłem (nie było tam gdzie miał być), ale wszedłem na targ: była, od razu razu wymieniłem, ciężar spadł z pleców, można się było zabrać za zwiedzanie. W sumie okazało się że ciekawe jest tylko stare miasto.

Wieża tyle zostało z kościoła.

Meczet, ze śladami po kulach.

Wnętrze meczetu.
Po przerwie obiadowej wracamy do Chorwacji, trzeba powiedzieć że ten krótki pobyt w Bośni bardzo mi się podobał, no cóż jedziemy dalejtrzeba wspinać się pod górę 300m jakżeby inaczej.
URL=www.fotosik.pl]

Park narodowy nad rzeką Una
Robi się znowu pusto, jedzie się jedzie cały czas pod górę mija posterunek Bośniacki, jedziemy dalej długi czas nie ma chorwackiego, czyżby nie pilnowali granicy, po jakimś czasie w końcu jest

Ziemia niczyja pomiędzy Bośnią i Chorwacja.
Nocleg mamy w śliwkowym sadzie.
Trasa:
- DST 61.72km
- Teren 4.00km
- Czas 04:56
- VAVG 12.51km/h
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 6
Rakovica-Grabowac-jeziora Plitvickie-Rakovica
Dzień bez sakw, wypad nad jeziora Plitivckie, rowerem niewiele, ale dużo czasu spędziliśmy nad jeziorami, około 6 godzin. Wstęp do parku 100 kun=60zł ale warto.
poniżej kilka fotek:






Trasa:
Dzień bez sakw, wypad nad jeziora Plitivckie, rowerem niewiele, ale dużo czasu spędziliśmy nad jeziorami, około 6 godzin. Wstęp do parku 100 kun=60zł ale warto.
poniżej kilka fotek:






Trasa:
- DST 25.82km
- Czas 01:48
- VAVG 14.34km/h
- Podjazdy 350m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 5
Etap 5: Krnjak-Slunj-Rakovica
Większa część dnia to przejazd przez opuszczone wioski (pewnie skutki wojny), żadnego sklepu.
Dopiero Slunj, takie preludium do jezior Plitwickich, kaskady nad rzeką, było też tam co pozwiedzać, oraz rzeka nad którą zrobiliśmy obiadowy odpoczynek.
poniżej parę fotek z tego miasteczka




i na koniec przed biwakiem ostry podjazd
Trasa:
Większa część dnia to przejazd przez opuszczone wioski (pewnie skutki wojny), żadnego sklepu.
Dopiero Slunj, takie preludium do jezior Plitwickich, kaskady nad rzeką, było też tam co pozwiedzać, oraz rzeka nad którą zrobiliśmy obiadowy odpoczynek.
poniżej parę fotek z tego miasteczka




i na koniec przed biwakiem ostry podjazd
Trasa:
- DST 55.72km
- Czas 04:09
- VAVG 13.43km/h
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 4
Samabor- Jastrebarsko-Karlovac--Turanj-Krnjak

Na dzień dobry 450m pod górę, ale jak się wjechało to widoki były cudne.

Jastrebarsko- poza tym że mieliśmy tam śniadanie niewiele pamiętam, nic szczególego
Przerwa obiadowa w Karlovacu, wg przewodnika głównymi atrakcjami jest zamek, oraz stare miasto.

Zamek w Karlovacu, warto było podjechać, chociaż podjazd ostry. Zamek otwarty na oścież, był tam jakiś remont ale swobodnie można było po nim chodzić.

Stare Miasto w Karlovacu, przygnębiające wrażenie, centralny plac to prawie wszystko opuszczone rudery, ciekawe czemu. dopiero na koniec znaleźliśmy uliczkę gdzie coś było widać że miasto żyje.

Zalew-> to okazało się dla mnie największą atrakcją, super miejsce do pływania,woda czyściutka i ciepła.

Turanj- skansen wojskowy ze sprzętem z ostatniej wojny w latach 1991-1995.

To nasze malownicze miejsce biwakowe w dolince.

Lawendowe pole z buszującym trzmielem, jeśli to trzmiel, na same pole ciężko się było dostać, wszędzie jakieś kolczaste krzaczory ale udało się przedostać, musiałem się dostać. lawenda to jeden z symboli Chorwacji.
Trasa:

Na dzień dobry 450m pod górę, ale jak się wjechało to widoki były cudne.

Jastrebarsko- poza tym że mieliśmy tam śniadanie niewiele pamiętam, nic szczególego
Przerwa obiadowa w Karlovacu, wg przewodnika głównymi atrakcjami jest zamek, oraz stare miasto.

Zamek w Karlovacu, warto było podjechać, chociaż podjazd ostry. Zamek otwarty na oścież, był tam jakiś remont ale swobodnie można było po nim chodzić.

Stare Miasto w Karlovacu, przygnębiające wrażenie, centralny plac to prawie wszystko opuszczone rudery, ciekawe czemu. dopiero na koniec znaleźliśmy uliczkę gdzie coś było widać że miasto żyje.

Zalew-> to okazało się dla mnie największą atrakcją, super miejsce do pływania,woda czyściutka i ciepła.

Turanj- skansen wojskowy ze sprzętem z ostatniej wojny w latach 1991-1995.

To nasze malownicze miejsce biwakowe w dolince.

Lawendowe pole z buszującym trzmielem, jeśli to trzmiel, na same pole ciężko się było dostać, wszędzie jakieś kolczaste krzaczory ale udało się przedostać, musiałem się dostać. lawenda to jeden z symboli Chorwacji.
Trasa:
- DST 72.25km
- Czas 05:15
- VAVG 13.76km/h
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 3
Marija Bistrica- Zagrzeb- Samabor

Przed śniadaniem aby dotrzeć do Zagrzebia musimy przedostać przez małe górki,ale widoki bardzo ładne.
Śniadanie już na przedmieściach Zagrzebia. Udaje się kupić burka. Burek to taki swoisty dla Bałkanów nadziewany placek, na ogół bardzo dobry.
Potem parę kilometrów jedziemy do centrum Zagrzebia, przerwa na zwiedzanie, obiad, zakupy.
Poniżej parę fotek:

plac przed katedrą na Kaptolu

targowisko Dolac

kościół św.Marka

Kamienna Brama z pręgierzem dla niewiernych żon
Po obiedzie zwiedzamy jeszcze Samabor, piękne miasteczko. Mają tam swoją kremówkę, tak jak my w Wadowicach, to tam jest samoborska kremśnita, niestety nie zwiedzamy największych atrakcji miasteczka, które porównuje się z Wersalem, Windsorem czy Schonbrunn, były na wzgórzach a my musieliśmy jechać dalej i szukać nocelgu

Samabor- dom nad rzeką

Nocleg udaję się nam znaleźć niedaleko za miastem, na placu zabaw, bardzo fajne miejsce, chociaż zaraz przy drodze ale z dostępem do rzeki a to miało jednak dużą zaletę
Trasa:

Przed śniadaniem aby dotrzeć do Zagrzebia musimy przedostać przez małe górki,ale widoki bardzo ładne.
Śniadanie już na przedmieściach Zagrzebia. Udaje się kupić burka. Burek to taki swoisty dla Bałkanów nadziewany placek, na ogół bardzo dobry.
Potem parę kilometrów jedziemy do centrum Zagrzebia, przerwa na zwiedzanie, obiad, zakupy.
Poniżej parę fotek:

plac przed katedrą na Kaptolu

targowisko Dolac

kościół św.Marka

Kamienna Brama z pręgierzem dla niewiernych żon
Po obiedzie zwiedzamy jeszcze Samabor, piękne miasteczko. Mają tam swoją kremówkę, tak jak my w Wadowicach, to tam jest samoborska kremśnita, niestety nie zwiedzamy największych atrakcji miasteczka, które porównuje się z Wersalem, Windsorem czy Schonbrunn, były na wzgórzach a my musieliśmy jechać dalej i szukać nocelgu

Samabor- dom nad rzeką

Nocleg udaję się nam znaleźć niedaleko za miastem, na placu zabaw, bardzo fajne miejsce, chociaż zaraz przy drodze ale z dostępem do rzeki a to miało jednak dużą zaletę
Trasa:
- DST 61.93km
- Czas 04:08
- VAVG 14.98km/h
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 2
Verazdin -Marija Bistrica

Pobudka o 5 rano, godzina na zebranie się i ruszamy na trasę, ledwo po wschodzie słońca.

Śniadanie w Varazdinskich Toplicach, a po śniadaniu jeszcze zwiedzanie rzymskich term.

Jechało się przyjemnie, w tych rejonach mało samochodów, a i widoki też ładne, jednak robiło się gorąco, więc w gdy w Toplicicach zobaczyliśmy basen, decyzja mogła być tylko jedna, robimy postój.

Przerwa obiadowa w Budinscinie, zamawiamy wielką pizzę, akurat na 3-osoby, większą jest jumbo tego nie pochłoną 3 osoby, w międzyczasie po drugiej strony suszymy namioty (robimy to jeszcze raz w Zagrzebie a potem 2 tygodnie przerwy, tak była susza, że nawet porannej rosy nie było), u właścicieli posesji panika: czy my nie planujemy u nich rozbić namiotów, jednak gdy dowiadują się że to chwilowy odpoczynek i opowiadamy o naszej wyprawie po paru minutach pojawia się miód i rakija, który starcza na kilka wieczorów (oczywiście starcza miodu nie rakii)

ładny widok na góry przez który będziemy się przebijać następnego dnia

Marija Bistrica - chorwacka Jasna Góra,

z figurką czarnej Madonny

namioty rozbijamy niedaleko za miastem pomiędzy drogą a polem kukurydzy, tylko że droga tak uczęszczana że więcej po niej chadzało indyków niż przejechało samochodów
gościnnie ugoszczeni idziemy spać
Trasa:

Pobudka o 5 rano, godzina na zebranie się i ruszamy na trasę, ledwo po wschodzie słońca.

Śniadanie w Varazdinskich Toplicach, a po śniadaniu jeszcze zwiedzanie rzymskich term.

Jechało się przyjemnie, w tych rejonach mało samochodów, a i widoki też ładne, jednak robiło się gorąco, więc w gdy w Toplicicach zobaczyliśmy basen, decyzja mogła być tylko jedna, robimy postój.

Przerwa obiadowa w Budinscinie, zamawiamy wielką pizzę, akurat na 3-osoby, większą jest jumbo tego nie pochłoną 3 osoby, w międzyczasie po drugiej strony suszymy namioty (robimy to jeszcze raz w Zagrzebie a potem 2 tygodnie przerwy, tak była susza, że nawet porannej rosy nie było), u właścicieli posesji panika: czy my nie planujemy u nich rozbić namiotów, jednak gdy dowiadują się że to chwilowy odpoczynek i opowiadamy o naszej wyprawie po paru minutach pojawia się miód i rakija, który starcza na kilka wieczorów (oczywiście starcza miodu nie rakii)

ładny widok na góry przez który będziemy się przebijać następnego dnia

Marija Bistrica - chorwacka Jasna Góra,

z figurką czarnej Madonny

namioty rozbijamy niedaleko za miastem pomiędzy drogą a polem kukurydzy, tylko że droga tak uczęszczana że więcej po niej chadzało indyków niż przejechało samochodów
gościnnie ugoszczeni idziemy spać
Trasa:
- DST 57.90km
- Czas 04:08
- VAVG 14.01km/h
- Podjazdy 450m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 1
pierwszy dzień wakacyjnej wyprawy.
rozpoczynamy na Węgrzech w Redics, przejeżdżamy 2km i jesteśmy we Słowenii

Słowenia:zamek w Lendavie
we Słowenii jedziemy tym razem tylko kilkanaście kilometrów, ale będziemy w niej jeszcze 2-krotnie.
przekraczamy granicę słoweńsko-chorwacką, w Chorwacji będziemy prawie 2 tygodnie.

Chorwacja: zamek w Cakovcu
i trzeci zamek w Verazdinie najładniejszy z tego dnia

rozbijamy namioty na łące za Verazdinem
trasa:
rozpoczynamy na Węgrzech w Redics, przejeżdżamy 2km i jesteśmy we Słowenii

Słowenia:zamek w Lendavie
we Słowenii jedziemy tym razem tylko kilkanaście kilometrów, ale będziemy w niej jeszcze 2-krotnie.
przekraczamy granicę słoweńsko-chorwacką, w Chorwacji będziemy prawie 2 tygodnie.

Chorwacja: zamek w Cakovcu
i trzeci zamek w Verazdinie najładniejszy z tego dnia

rozbijamy namioty na łące za Verazdinem
trasa:
- DST 46.94km
- Czas 03:04
- VAVG 15.31km/h
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 sierpnia 2012
do busa
i zaczyna się wakacyjna wyprawa...
- DST 9.68km
- Czas 00:38
- VAVG 15.28km/h
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 sierpnia 2012
do pracy
ciężko się jechało (parno i obładowany sakwami), ale przygoda za oknem już czeka
- DST 20.60km
- Teren 2.00km
- Czas 01:10
- VAVG 17.66km/h
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze