Piątek, 10 sierpnia 2012
Adriatyk-Alpy dzień 7
Dzień 7 wyjazdu wakacyjnego. przejazd przez Bośnię
Będzie okazja do zaliczenia następnego państwa.
Przed samą granicą pustki, pola a raczej ugory, w oddali góry ->piękne widoki
Góry Dynarskie.
Po przekroczeniu granicy krajobraz się zmienia, góry są nadal, ale tereny już zamieszkane.
Zatrzymujemy się na śniadanie w pierwszej napotkanej kawiarni. Można płacić kunami a ceną dużo niższe niż w Chorwacji, porównywalne do Polski.
W supermarkecie robimy zapasy.
"Stonehange" przed Bihaciem.
Przerwa obiadowa w Bihaciu, najważniejsze to było wymienić oponę, bo już była tak poprzecierana na bokach, koło nieźle biło, że się bałem że zostanę gdzieś w górach. Sklepu rowerowego nie znalazłem (nie było tam gdzie miał być), ale wszedłem na targ: była, od razu razu wymieniłem, ciężar spadł z pleców, można się było zabrać za zwiedzanie. W sumie okazało się że ciekawe jest tylko stare miasto.
Wieża tyle zostało z kościoła.
Meczet, ze śladami po kulach.
Wnętrze meczetu.
Po przerwie obiadowej wracamy do Chorwacji, trzeba powiedzieć że ten krótki pobyt w Bośni bardzo mi się podobał, no cóż jedziemy dalejtrzeba wspinać się pod górę 300m jakżeby inaczej.
URL=www.fotosik.pl][/URL]
Park narodowy nad rzeką Una
Robi się znowu pusto, jedzie się jedzie cały czas pod górę mija posterunek Bośniacki, jedziemy dalej długi czas nie ma chorwackiego, czyżby nie pilnowali granicy, po jakimś czasie w końcu jest
Ziemia niczyja pomiędzy Bośnią i Chorwacja.
Nocleg mamy w śliwkowym sadzie.
Trasa:
Będzie okazja do zaliczenia następnego państwa.
Przed samą granicą pustki, pola a raczej ugory, w oddali góry ->piękne widoki
Góry Dynarskie.
Po przekroczeniu granicy krajobraz się zmienia, góry są nadal, ale tereny już zamieszkane.
Zatrzymujemy się na śniadanie w pierwszej napotkanej kawiarni. Można płacić kunami a ceną dużo niższe niż w Chorwacji, porównywalne do Polski.
W supermarkecie robimy zapasy.
"Stonehange" przed Bihaciem.
Przerwa obiadowa w Bihaciu, najważniejsze to było wymienić oponę, bo już była tak poprzecierana na bokach, koło nieźle biło, że się bałem że zostanę gdzieś w górach. Sklepu rowerowego nie znalazłem (nie było tam gdzie miał być), ale wszedłem na targ: była, od razu razu wymieniłem, ciężar spadł z pleców, można się było zabrać za zwiedzanie. W sumie okazało się że ciekawe jest tylko stare miasto.
Wieża tyle zostało z kościoła.
Meczet, ze śladami po kulach.
Wnętrze meczetu.
Po przerwie obiadowej wracamy do Chorwacji, trzeba powiedzieć że ten krótki pobyt w Bośni bardzo mi się podobał, no cóż jedziemy dalejtrzeba wspinać się pod górę 300m jakżeby inaczej.
URL=www.fotosik.pl][/URL]
Park narodowy nad rzeką Una
Robi się znowu pusto, jedzie się jedzie cały czas pod górę mija posterunek Bośniacki, jedziemy dalej długi czas nie ma chorwackiego, czyżby nie pilnowali granicy, po jakimś czasie w końcu jest
Ziemia niczyja pomiędzy Bośnią i Chorwacja.
Nocleg mamy w śliwkowym sadzie.
Trasa:
- DST 61.72km
- Teren 4.00km
- Czas 04:56
- VAVG 12.51km/h
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Giant
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj